Żegluga
Zamknięte oczy
I żegluję bez wiatru
Bez żagli sunę po tym pochłaniającym błękicie swojego istnienia
Na burtę gna stos gorących od dłoni kamieni.
Woda leje się i ciągnie mnie w dół do mętnego dna
Pełnego obślizgłych macek stworzenia
Zza pleców błyska świst gradu
Dziurawiąc skrzydła moralności
A ja żegluję bez wiatru
Bez żagli sunę po tym cichym błękicie
Z nieba trzasnął grom
Pogrążył mnie niedowierzaniem zdarzeń
Od lądu huknął monsun
Burząc idealną taflę boskich oczu
Żegluję bez wiatru
Bez żagli sunę błękitem twej duszy.