Pulsar

Jeden mały nieistotny impuls
W obliczu zachodzącego słońca
Oświetlony piegowatym niebem
Naznaczony przemijaniem czasu
Pulsuje w rytm serca
Zapala się i gaśnie
Wielkością swoich spraw
Egocentryzm kapie z kranu
W malutkich domach na obrzeżach miast
Widziałem Cię jak czekałeś na śmierć
Przed telewizorem
Zerkałeś na zegarek, niewzruszony
Nie obchodził Cię Twój los
Wypłukany kawą z sił
Lgniesz w ramiona sofy
Odnajdując bezgłośny spokój
W milczeniu ust.

Bo przecież jak masz inaczej żyć?
Kiedy za rogiem czeka lęk
Bo przecież jak masz inaczej iść?
Kiedy za oknem czai się sens
Bo jak nie zadławić się dniem?
Kiedy ulicami płynie brudny sen
Jak nie zastygnąć w rozpaczy?
Kiedy za drzwiami słuszności zew
Jak nie przestać się śmiać?
I nie umrzeć na śmierć.