Kielichy codzienności

O dwunastej, w brylantowym półmroku,
uwalił się na Ciebie tłuścioch -
zapijaczony.

Cała w skowronkach, uradowana,
łapiesz oddech za oddechem.
Miażdży Cię ciężar, obficie,
a z każdym omdleniem -
odpływa zaległe zmartwienie.

W tym kącie, nie ma miejsca na ucieczkę,
możesz czuć się bezpiecznie.
Jakieś obce naftowe dłonie,
dociskają Twoją twarz w poduszkę -
zapłakaną, niemytą, wytartą -
aż gasną migające światła -
przyczyna przewlekłej migreny.

Kiedy zgniata Cię gęsty urok,
nie ma szansy na walkę,
możesz odpocząć.

A jutro?
Obudzi Cię skwiercząca blaskiem żarówka.
Obudzą Cię garnki, walące się w zlewie.
Obudzi Cię stęchlizna prania
i niekończący się przesyt.