Note 8

Iść dalej naprzód. Uciec. Przepoczwarzyć ułudę planów huczących po komnatach umysłu w działanie. Przygotować się do szczęścia. Materialnie potwierdzić niezależność. Pójść wijącą się uliczką prowadzącą do źródła i ujścia spokoju. Kroczyć twardo wyłożonym brukiem. Postawić się rzeczywistości, osiągnąć cel, bezpieczeństwo. Przełamać barierę powierzchowności i potwierdzić moc słów. Wyjrzeć z platońskiej jaskini, odbić szekspirowskie słowa, słowa, słowa. Nie uginać się jak delikatne żyto na otwartym urwisku. Koniecznością warunkować kolejne zachowania. Nie chwiać się, nie kołysać od szeptów. Połączyć niezobowiązanie rozumu z biegnącymi w dal stałymi obtarciami stóp. Wytrzymać ciosy prowadzące na kolana do uniżenia i pokory, przeznaczonego istnienia. Kaleczyć ręce kolcami drzew przez które trzeba się przedrzeć by wydeptać ścieżkę do domu. Cierpieć teraz by nie cierpieć nigdy.

Nie ucieknę przed jawą. Została mi dana bym skorzystał z jej żyznej ziemi, albo ja zostałem jej oddany, bym mógł ją określać, definiować na nowo. Powinna poczuć się piękna, doceniona przez kogoś. Odpowiedź, pytanie na które czekałem? Czy nieszczęścia wszystkich żywych kreacji mogą wynikać ze złej perspektywy? Cała określana przez nas mianem martwej natura, byłaby absolutem altruizmu i empatii.

Zmienić kolor oczu na tundrową spokojną zieleń. Czerpać radość z uśmiechów. Obdarzyć zwierzęta górskimi potokami. Wilkom dać księżyc, i słuchać wdzięcznych nocnych wyć. Rybom podarować wodę i brak granicy. Orły wzbić wysoko na swoim płaszczu błękitu. Przygotować poduszki mchu do snu. Piętrzyć pagórki dla chętnych widoków. Pozwalać pławić się w symbiozie dobrobytu. Radować się tymi którzy radują się sobą. Być sprawiedliwą. Karać gniew gniewem. Walczyć ogniem z ogniem. Być nieobliczalną, wybuchową, spokojną. Być żywą.

Jeśli pozwolisz, będę potępiać niegodziwe występki, będę bronić twojej wspaniałości i wyższości. Będę dla Ciebie całym sobą. Dotrę tam gdzie już nikt nie śmie spojrzeć, osiądę, jak nieulotnie osiadają na dnie kamienie, rzucone w wartkie fale. Zbuduję z Twojego ciała dom, którego nie miałem. Stanę na dachu i wykrzyczę twoje imię. Chciałbym nie wymagać, ale muszę, choć błagalnym tonem. Pozwól. Obiecuję, przyrzekam wierność i trwanie. Nastawiam uszy na odpowiedź.